sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 8


Było niedzielne popołudnie. Słonce prażyło Artura w kark, gdy stał przed niezdecydowaną aby go wpuścić do mieszkania Chizuru. Kobieta założyła za ucho opadający na mokre czoło kosmyk. Wyglądała na przemęczoną.
– Cześć Chizuru-san. Tata powiedział, żebym przyszedł na obiad... Rozmawiał o tym z tobą?
W odpowiedzi posłała mu blady, wymuszony uśmiech i zniknęła we wnętrzu pomieszczenia. Zakłopotany  Artur wszedł za nią, lecz zaraz przystaną. Na podłodze leżała mokra ścierka i tworzyła rozległą kałużę – omal w nią nie wdepnął. Rozejrzał się. Parę rzeczy sugerowało, że próbowano w bardzo krótkim czasie doprowadzić mieszkanie do porządku. Zaduch w powietrzu i worki ze śmieciami ulokowane za drzwiami podsuwały myśl, że nie sprzątano już od dłuższego czasu. Przytulny, niegdyś czysty dom zmienił się nie do poznania.